Warto dodać, że dowództwo sił zbrojnych USA po dezercji oddziału komandosów wysyła dwa myśliwce i trzy helikoptery, żeby ich uratować, atakując jednocześnie armię Nigerii, co wiąże się z ryzykiem wypowiedzenia wojny. Wszystko dla pewnej pani doktor i księcia jednego z pierdyliarda afrykańskich plemion. Fajna jest scena, gdy kilkudziesięciu żołnierzy nigeryjskich pruje do kilku celów uciekających przez trawę - powinno zostać z nich sito, ale oczywiście wychodzą cało, z kilkoma zadrapaniami.

Do momentu pierwszej akcji w wiosce, gdzie po cichu i z pomysłem usunęli zagrożenie, film wydawał się być całkiem spoko (poza wcześniejszym zmięknięciem dowódcy oddziału), ale gdy po akcji kompletnie stracili czujność, medyk zaczął reanimować przypadkową ofiarę, a w jednej z chat rozegrały się rozczulające sceny, zaczął mocno denerwować i nużyć.

Gwoździa do trumny dobiły sceny mające wzruszać i budować więź między widzem i bohaterami, które były tak sztampowe, jak tylko mogły być.

Zabiły mnie też sceny walki w dżungli, w których kobiety ostrzeliwały wroga kałachami z drugiej linii. Wątpię, aby w rzeczywistości pierwsza linia to przeżyła.

Generalnie to zdjęcia i muzyka były w porządku, ale zostały wykorzystane do stworzenia historii tak naciąganej, że dla mnie pękła jeszcze przed połową seansu. Nie polecam nikomu, kto ceni swój czas.

Podpisuję się również nogami i uszami.
Nie ma zachwytu. Zastanawiam się, skąd taka wysoka ocena?! Mh dziwne.

Całkowicie się zgadzam z Twoją opinią.

Macie całkowitą rację, podpisuję się i ja pod tym.

Dokładnie tak

Szczerze się z tobą zgodzę. Początek świetny potem było gorzej. Nie wykorzystany potencjał. Ale jeśli chodzi o sceny, które miały wzruszać to ich mocnym punktem była muzyka. Hans Zimmer potrafi wzruszyć lepiej niż więzy między widzem a bohaterami.

z jednej strony sie zgadzam, ale z drugiej... Amerykanie znani są z tego, że za swojego obywatela (ale za SWOJEGO) są w stanie przewrócić świat do góry nogami i poświęcić i 10 żołnierzy - za jedną osobę. I to nie jest tylko stereotyp. Natomiast co do innych narodowości... również nie wierzę, aby w rzeczywistości żołnierze amerykańscy zaryzykowali życiem własnym a przede wszystkim amerykańskiej obywatelki, co znaczyło również zaryzykowanie powodzenia misji.

co prawda to prawda. Ale mimo wszystko USA atakuje wojska nigeryjskie na ich terytorium. Dziwne to i niezbyt wytłumaczalne. NA szczęście jest to pod koniec fil,mu i można przymknąc oko

Bo oni sie przejmuja takimi drobiazgami. Badz ze powazny...

no proszę cię!