Nie wiem jak Marvel to robi,ale po raz kolejny udało im się zrobić bardzo dobrą produkcję.No i nie miałem zamiaru tego oglądać,bo zawsze jest tak że jak bohaterem jest mag to zawsze wychodzi klapa.Myliłem się.Doktor Strange to jeden z najlepszych filmów Marvela.Lepszy od Ant-mana, a gorszy od Strażników Galaktyki czy Wojny bohaterów.Ok , więc najlepszą rzeczą (że tak powiem dziwnie)w tym filmie jest sam główny bohater czyli Doktor Strange.Aktor jest wręcz wyjęty z komiksów,tak idealnie pasuje do tej roli.Efekty specjalne wbijają w fotel, a fabuła wciąga jak cholera.Niestety najbardziej na czym się zawiodłem to na villainach.Marvel ma okropnie słabych złoczyńców i liczę na to że Keaton który zagra w Spider-Manie Homecoming pokaże że będzie świetnym przeciwnikim dla naszego przyjaznego pająka z sąsiedztwa.Jeśli chodzi o Strange'a to jest to obowiązkowa pozycja dla samych fanów Marvela i myślę że się nie zawiodą.Reasumując rok 2016 należy do Marvela i liczę że w 2017 będzie mieli jeszcze lepsze filmy o superbohaterach.Strangeowi daję mocną ósemkę.Polecam.
Liczę, że Mordo będzie dobrym villainem dla Strange'a, bo skoro on będzie zły, będzie musiał się pojawić Dormmamu o ile pamiętam.
Mordo nie jest żadnym świetnym villainem(oczywiście według mnie,ale sam aktor zagrał tą postać dość ciekawie.
Tak wiem o tym.Był to jeden z przeciwników Strange'a i wkurza mnie to że znów białego gra czarny.
Poza tym od kiedy Mordo był czarny?
https://pl-static.z-dn.net/files/da2/f3eae7f11d12b21488545518c5824d5e.xlsx
Miał, w Hollywood uroczystą. Prawdziwą premierę kinową miał wczoraj, w UK. Autor tego wątku nie widział filmu trzy dni temu. Nie wiem po co z takim przejęciem o tym opowiada... Zauważ, że nie napisał żadnych konkretów, to można napisać o czymkolwiek. Fantasta.
No pewnie najlepiej wziąć i opowiedzieć cały film ze szczegółami tylko dlatego że nikt mi nie wierzy.
2 dni temu też go widzieć nie mogłeś. Jedynie na pokazach prasowych. Które odbyły się w 4 miastach w weekend i w 7 w poniedziałek. W którym mieście byłeś?
Oczywiście,TO akurat prawda.
Ale poza tym... mitoman... Żeby zakładać wątek o filmie, którego się nie widziało? Przedziwne.
Nie mam zamiaru prowadzić z tobą dalej rozmowy.Chcesz pokazać wszystkim że oszukuję z filmem i jeszcze nazywasz mnie mitomanem?Śmieszne i widać że jak Bóg rozdawał inteligencje, ty zapewne byłaś w WC...
Nie wściekaj się na mnie, że cię złapałam na kłamstwie, tylko nie kłam na przyszłość.
No to wiesz jak się czuję, kiedy czytam, że ktoś mi wmawia coś, co jest nieprawdą.
Siedzę w tym biznesie, wiem co się kiedy rusza, gdzie i z kim na pokładzie. Nie znoszę trolli.
Może lepiej zakończmy tą "pasjonującą" konwersacje bo widzę że do porozumienia nie dojdziemy.
Akurat w tym wypadku nie przeszkadzało mi kompletnie wciśnięcie czarnego w miejsce białego. Choć nie widzę sensu takich zabiegów.
Dlaczego twierdzisz że zmarnowana? Mi się podobała tak samo jak druga. A podróż Strange'a przez Wszechświaty równoległe dzięki Starożytnej - uczta dla oczu. Po prostu niesamowite. Przynajmniej w 3D.
Ten film wprowadzał "nowego bohatera" do filmowego uniwersum Marvel. Jak dla mnie odwalili kawał dobrej roboty. Pokazali jak bardzo zmienił się Strange - od totalnego materialisty/ateisty po osobę, która rozumie i potrafi oddziaływać na prawa rządzące tą oraz innymi rzeczywistościami (czerpane mocy z multiversum - nieskończonej liczby wszechświatów/rzeczywistości).
Dla osób, które nigdy nie zetknęły się z komiksem, pierwsza połowa filmu była najzwyczajniej w świecie niezbędna, by zrozumieć postać oraz jej dalsze losy/decyzje/motywacje.
Przeca w co drugim filmie bohater albo jest początkowo gnojonym zwykłym dzieciakiem, albo zarozumiałym dupkiem, który musi zrozumieć czym jest mistyczne "dobro", żeby na koniec skopać zadek jakiejś "mrocznej sile pragnącej dla zasady zniszczyć ludzkość".
Mikkelsen średnio jak na niego, i tak nieco ratuje film. Benedict irytuje wręcz, a drętwy murzyn kładzie każdą scenę. Największym plusem i w końcu czymś świeżym jest motyw samego "zła" - w końcu ktoś uchwycił powód zniszczenia ludzkości niejednoznacznie, w sposób, który nie wgryza się głupotą w mózg widza odgryzając wielki kęs. Poświęćmy świat, żeby odrzucić kajdany czasu i żyć w obiecanym raju. Jak na film o superbohaterach, w którym nie ma co się spodziewać głebokich przemyśleń, wypada i tak zadziwiająco dobrze.
Oj tam, jak się wpisuje w szablon, to wcale nie znaczy, że to źle :) Źle byłoby, gdyby historia była kiepsko opisana, a ta jest całkiem dobra.
Nie. Marvel idzie systemem w, którym drugi villian nie ma nic wspólnego z pierwszym. Strażnicy galaktyki zamiast thanosa dostają ego. Avengers zamiast thanosa/lokiego ultrona, thor zamiast lokiego malekitha. Tu raczej dostaniemy nightmara. Tutaj skakanie po alternatywnych rzeczywistościach i zabawa z czasem, tam świat snu i koszmaru zmienny i niestały nachodzący na rzeczywistość.
też na to liczę w końcu villain którego przemiane , doroastanie do zemsty oraz motywację poznajemy od początku a nie jak zawsze random do odstrzału co a/chce władać światem b/ chce zniszczyć świat - no ileż można to wałkować. Także teraz wystarczy już tylko żeby ciekawie go napisali i aktor dał z siebie wszystko a kto wie może i Loki zostanie zdetronizowany . Szkoda że jak na razie nawet jeszcze planów na doktorka dwójkę nie ma : /
Czego?Marvela?Jeśli wejdziesz na mój profil to tam zobaczysz że napisałem że interesuje się komiksami Marvela i DC.Ja lubię oba uniwersa.
Szejku tradycyjnie nie może przeżyć, że Marvel filmowo odstawił DC o lata świetlne ;) Daj sobie spokój.
Ja tam DC polubiłem dzięki serialowego Flashowi.Niestety z filmami DC kuleje,a najbardziej popisali przy BvS